Główna ulica

Sabatel szedł powoli długa ulicą. Co jakiś czas rozglądał się i przypominał okolice sprzed swojej wyprawy. Na chwile przysiadł na jednej z ławek które stały po bokach ulicy i wyciągnął papierosa po czym podpalił go i poczekał na swoją towarzyszkę. Był ciekawy co ona ma do powiedzenia.

Filth szła powlnym krokiem w stronę Sabatel'a. Gdy zobaczyłą, że ten usiadł na ławce, dosiadła się. Paliła papierosa, co jakiś czas wydmuchując dym przed siebie. Potem spojrzała na towarzysza.
- Czemu mi się tak przyglądasz?- zapytała z zaciekawieniem, po czym nabrała dymu do płuc.

- Ponieważ jesteś jedną z nielicznych osób które wytrzymały ze mną więcej niż pięć minut. Odparł po czym już strasznie poważnym tonem dodał
- Jeśli chcesz wiedzieć o mnie więcej to radze się udać do karczmy. Masz może przeczucie ze coś cię wzywa a ty nie możesz odpowiedzeń na odzew?

Kouhei spacerowała główną ulicą, obserwując co jakiś czas mijających ją ludzi. Jej wprawne oko odnalazło w gromadzie ludzi znajome twarze.
- Heh, nigdzie spokoju - powiedziała do siebie, przechodząc obok Sabatela i Filth.

- To znowu ty Kouhei przysiądź się do nas i spróbuj. Sabatel wyciągnął rękę z paczką „zielonych” po czym przesunął się w bok robiąc miejsce dla idącej koło nich dziewczyny. „Chyba nie jest zadowolona z faktu ze nas widzi” pomyślał z lekkim uśmiechem.

-Hm, czasem mam takie wrażenie. Nie widziałam rodziny od prawie 3 lat. - odparła, wzdychając. - Ale nie mogę wrócić po tylu latach z pustymi rękoma i powiedzieć, że byłam ciekawa, co tam się dzieje i czy coś się zmieniło.- dodała.
- Hmm.. No, ale już nic nie zmienię, bo takie życie sama wybrałam. - powiedzieła zamyślona. Przez chwilę wracała do swojego dzieciństwa myślami. Siedziała zapatrzona w trawnik, ale wyczuła czyjąś obecność. Gdy zobaczyła, że Kouhei się dosiada przez jej głowę przeszły myśli "znudzenia". "Znowu ona..."- pomyślała.

Ciekawe co wyniknie z tej konfrontacji” Pomyślał po czym głośno zapytał
- A jak z tobą było Kouhei od razu wiedziałaś że zostaniesz rewolwerowcem czy może wiąże się z tym jakaś historia? „Jakie życie potrafi być zaskakujące” pomyślał spoglądając na dziewczyny spokojnym wzrokiem.

Filth siedziała, nie odzywając się. Wyciągnęła kolejnego papierosa, bo poprzedni się wypalił. Zapaliła go, czekając na odpowiedź Kouhei. Myślała, co ma robić, bo nie miała zbytnio ochoty na bezczynne siedzenie przy Głównej ulicy. Miała na myśli miejsce, gdzie można spokojnie posiedzieć i się czegoś napić.

Kouhei pokręciła głową, widząc papierosy.
- Zniszczycie sobie zdrowie - mruknęła - Jedynie za cenę uzależnienia i chwili zadowolenia...
Dziewczyna zamilkła, bawiac się jednym ze sztyletów.
- Zostałam Rewolwerowcem z woli mojego ojca. Zawsze uważał, że kobiety są o wiele słabsze od mężczyzn, więc postanowiłam mu udowodnić, że się myli - powiedziała spokojnie, z chłodną precyzją mierząc parę wzrokiem.

Sabatel wstał i zmierzył wzrokiem Kouhei
- Jeśli planujesz cos niegodziwego to uważaj lecz jeżeli chcesz się do nas przyłączyć to zapraszam. Mężczyzna zgasił papierosa rozejrzał się po okolicy i stwierdził
- może się przejdziemy? Przecież nie można spędzić całego dnia na ławce. A poza tym musze jeszcze parę spraw załatwić. Wzrok przeniósł na dziewczyny a następnie na najbliższy budynek koło głównej ulicy.

- Ja proponuję jakąś karczmę- odpowiedziała spokojnie. - Mam ochotę się nieco odprężyć. - dodała. - Co wy na to?- zpaytała z uśmieskziem, patrząc na towarzyszy.

- Jasne, może być karczma, nie mam nic przeciwko - powiedziała Kouhei, chowając sztylet do kabury, po czym zwróciła się do Sabatela - Niegodziwego? Ja? Nigdy...Idę z wami.

Sabatel uśmiechnął się pod nosem i rzekł
- No to prowadźcie do karczmy drogie panie. Z chęcią z wami coś wypije i zjem. Poczekał na reakcje towarzyszek po czym był już przygotowany na przejście do tawerny.

- W takim razie chodźmy.- powiedziała Filth i ruszyła w stronę karczmy .
<wyszła z tematu>

-Cóż zrobić? Zapytał sam siebie po czym skierował się za Filtr. Gdy odchodził zerknął za plecy i dodał
- Idziesz z nami panno Kouhei?