Skrzyżowanie Czterdziestej Szóstej z Drugą

Dziewczyna szła po chodniku przyglądając się z umiarkowanym zaciekawieniem wystawą sklepowym przyglądając się wystawą sklepowym. Westchneła ciężko, przekładając do drugiej ręki torbę z zakupami. Czuła jak w głowie jej chuczy po wczorajszej imprezie. Po chwili przystaneła na małym placyku z fontanną i usiadła na łąwce wyjmując z torby butelke z wodą i proszki przeciw bólowe.

Pierwsze co ujrzał rewolwerowiec po przejściu przez drzwi odrzuciło go do tyłu z ogromną siłą. Miał nadzieję, że wrócił na polankę, jednak mylił się. Odbił się od jakiegoś metalowego pudła, po czym upadł na bok.
Cudem nie stracił przytomności. Zobaczył jedynie żółty pojazd na kołach, który go potrącił.
Raphael nie był w stanie się poruszyć. Wokół robiło się coraz większe zbiegowisko. Ludzie szeptali, co chwilę wskazując palcami na dziwny wygląd mężczyzny i broń przy jego pasie.

Dziewczyna zaówarzyła że przy ulicy zrobiło się zbiegowisko. Westchneła ciężko i ruszyła w tamtą stronę.
- Proszę się przesunąć... Policjia...
Powiedziała rozpychając łokciami tłumek. Gdy zobaczyła dziwnego mężczyzne, podeszła do niego pospiesznie.
- Prosze się odunąć nie ma na co patrzeć!
Warkneła w stronę gapiów i wyciągneła komurke. Pospiesznie wykręciła numer pogotowia. Gdy powiadomiła już słóżby zdrowia ukucła przy męczyznie.
- Proszę się nie ruszać... Zaraz przyjedzie karetka...
Powiedziała uspokakającym tonem a jej spojrzenie zatrzymało się na jego broni.

-Cholera. - szepnął.
Nie miał pojęcia, co to jest ta 'karetka', ale podświadomie wolał nie wiedzieć.
Otępienie związane z bólem trochę zelżało. Rewolwerowiec był w stanie zacząć logicznie myśleć. I ruszać się. Nie gwałtownie, ale jednak. Z trudem usiadł, opierając plecy o niebieski pojazd, w którym powstało lekkie wgniecenie.

- Mówiłam żeby pan się nie ruszał!
Powiedziała surowym tonem i westchneła cięzko.
- Prosze podać swoje personalia...

Raphael nie rozumiał części mowy nieznajomej dziewczyny, ale udało mu się wychwycić kontekst.
-Raphael Drewster z Gilead, rewolwerowiec. - powiedział z trudem. - Długich dni i przyjemnych nocy, sai.
Zrobił pauzę na złapanie oddechu.
-Zabierz mnie stąd...

Jeina uniosła lekko prawą brew, słysząc powitanie męzczyny. *Może ma wstrząs mózgu albo coś w tym stylu...* Pomyślała.
- Spokojnie... Zaraz przyjedzie karetka a lekaże udzielą panu pomocy...
Powiedziała.

-Nie, nie...
"Niedługo stracę przytomność." - pomyślał. - "Wszystko zależy teraz od niej..."
Zdołał jeszcze tylko pokręcić przecząco głową i chwycić nieznajomą za rękę. Zemdlał.

Dziewczyna przytrzymała go aby znów nie udeżył głową o beton. Po chwili przyjechała karetka. Wzięto chłopaka na nosze. Policijantka wsiała do karatki i pojechali do szpitala.
<z tematu>