Bazar

Słońce, z rzadka skrywające się za bladobiałymi, postrzępionymi chmurami, majestatycznie sunącymi przez szafirowo błękitne niebo, z całą swą mocą zalewało Gilead ciepłem i gorącem.

Bazar, na którym można było zakupić żywność - od owoców, poprzez zboża, zwierzęta i niewymyślne potrawy, aż po rzadkie przyprawy, pochłonięty przez upalne powietrze, powoli zamierał.
Ot, gdzieniegdzie jakiś przechodzień wybierał parę owoców, kurę, z rzadka rybę czy pączka z powidłami śliwkowymi, które sprzedawał stary dziadek, swój kramik mający w cieniu rozłożystej lipy.

Necez z szelmowską miną i wrogim spojrzeniem przechadzał się po placu, co jakiś czas wybierając dorodną kiść winogron, jabłko czy cytrynę, by jakoś ochłodzić swe spieczone słonecznym blaskiem ciało. Jego niezwykle blada skóra, która nie chciała się opalać, wyróżniała go z tłumu.
Jego złociste oczy z pewną dozą skupienia przesuwały się po otoczeniu, co sprawiało wrażenie, że chłopiec wypatruje czegoś konkretnego... Albo i kogoś...

<zapraszam ^^>

Młoda dziewczyna spacerowała po miasteczku, jak mówiła kolejnej wiosce, która niedługo obróci sie w pył. Miala zamiar kupic pare rzeczy do swojego bylego domu, jednostki wojskowej gdzie mieszkala. Dostrzegla chloaka wpatrujacego sie w cos, usmiechnela sie pogodnie i przystanela.

Nagle wzrok chłopaka zatrzymał się w jednym punkcie. Znalazł to, czego szukał. To, czego pragnął, potrzebował. To za czym tęsknił od urodzenia. To, do czego wyrywało się jego serce.
Szybkim ruchem włożył ostatnie winogrono jakie mu zostało do ust i niczym anakonda po upolowaniu kajmana, połknął je w całości.
Słońce, prażące bruk i podgrzewające go do takiej temperatury, że możnaby na nim upiec kisiel, odbiło się w jego oczach, oślepiając go na chwilę.
Moment, przez który nie mógł patrzeć na 'wypatrzone coś', był najgorszym momentem jego życia. Gdy już odzyskał wzrok, szybko podbiegł do 'wypatrzonej rzeczy'. Kiedy się obok niej znalazł, przemówił miłym dla ucha głosem.
- Dzień dobry - uśmiechnał się do Grey.

Grey spojrzała na zachowanie chlopaka, uśmiechnęła się widząc, ze podchodzi do niej. Jakby lekko zaskoczona potem postanowiła odpowiedzieć na jego słowa.
- Dzień dobry. - pogodny i rozweselony glos odezwal sie do chlopaka, dziewczyna zerknela na niego.
- Jestem Grey, a ty? - zapytala się patrzac caly czas na niego.

Necez, nie przestając się uśmiechać, padł na kolana, i pochylił głowę, tak, że teraz miał ją na wysokości kolan Grey (a wzrok miał wbity w ziemię między jej nogami).
- Necez... - mruknął, wyciągając dłoń w stronę stóp dziewczyny. Przez ułamek sekundy wyglądało, jakby miał zamiar ich dotknąć... ale jego palce zatrzymały się na ostrym kawałku krzemienia, wystającego spomiędzy kocich łbów tworzących bruk. To ten krzemień, idealnie pasujący jako materiał na pocisk do jego procy, przykuł wcześniej uwagę chłopca i pożarł jego serce.
Cały czas na kolanach schował ukradkowym ruchem krzemień do kieszeni, jakby obawiając się, że ktoś mu go spróbuje zabrać.

- "Poszukiwacz kamieni..." - przeszła jej przez głowe myśl i odstąpiła o krok od niego aby mógł powstać, po jej głowie przechodziły jakieś dziwne mysli. Chłopak wyladał na bardzo młodego więc zawiazywanie z nim wiezów przyjacielskich byłoby nietakownym posunięciem.
- Miło mi Ciebie poznać Necezie... - urwała pod koniec jakby chcąc jeszcze coś dodać ale wolała nie rozwiewać czyjegoś dobreog humoru swoim dziś nadzwyczaj niefortunnym, który zmieniał się jak w kalejdoskopie.

Filth przechadzała się po bazarze. Nie przejmowała się obecnością pozostałych ludzi. Chodziła i oglądała stoiska, biorąc co jakiś czas jakiś przedmiot do ręki, oglądała go i odkładała z powrotem. Spacerowała bez celu, spoglądając na to, co działo się wokół.

- Och... - westchnął chłopiec, wstając z bruku. - Zapewniam, że cała przyjemność po mojej stronie... - zapewnił z beznadziejną galanterią, fałszywą od stóp do głów.
Dokładnie przyjrzał się sylwetce dziewczyny, zatrzymując oko, zwyczajem dorastającego chłopca, w pewnych miejscach (nos... uszy... itp. ;-) ). - ... psze pani. - dodał kontastując, że emerytka z którą rozmawia jest strasza od niego. Z wyrachowaniem zanotował w pamięci, że wypadałoby wysłać do niej znajomego, posiadającego zakład pogrzebowy. Ot, tak, by wziął przymiarkę na mebel, którego zapewne ta starucha Grey zaraz będzie potrzebowała.
<ach ten Necez :PP >

- Tak? - jej wzrok spowial cos innego, patrzyla na jakis sztylet, ktory bardzo jej sie podobal. Bardzo jej tutaj cos nie gralo. Dostrzegala pewne zle intencje u chlopaka. - "ten chlopak ma zle intencje, czuje to, i to bedzie zle..." - przeszla jej mysl spogladala na niego z gory poniewaz byla wyzsza, jej sylwetka sie bardziej wyprostowala.

Kouhei leniwym krokiem przeszadzała się wzdłuż stoisk, oglądając drobne, zupełnie niepotrzebne jej przedmioty. Zatrzymała się przy sklepiku z srebrną biżuterią i zaczęła oglądać szerokie bransolety.

Filth obserwowała wszystkich wokół. Spojrzała na mężczynę, który właśnie rozmawiał z jakąś dziewczyną.
"Gdzie on na nią patrzy..."- pomyślała, a na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek, który towarzyszył jej przez większość życia. Ujrzała tez osobę, która przyszła na bazar. Zastanawiała się nad sobą i swoim życiem...

Noelle spacerowała spokojnym krokiem przez bazar. Dość często się zatrzymywała przy stoiskach z ubraniami, głównie interesowały ją suknie, w których można swobodnie tańczyć.

Filth ujrzała kolejną osobę, która pojawiła się na bazarze. Patrząc na nią, wyciągnęła z kieszeni płaszcza paczkę papierosów, wyciagnęła jednego. Zaczęła szukać w kieszeniach zapalniczki, ale właśnie jej się przypomniało, że już jej nie ma. Podeszła do dziewzcyny, oglądającej sukienki do tańca.
- Masz może ognia?- zapytała ze swoim uśmiszkiem.

- To ja już się pożegnam. - uśmiechnął się Necez uśmiechem nagłym i krótkim jak mgnienie wiosny. Ściskajac w dłoni (schowanej z kolei w kieszeni) minerał, pomaszerował do przodu, w stronę handlarza owocami, z zamiarem kupienia wygrzewającego się na słońcu dorodnego okazu kiwi. Krótka dyskusja handlowa, połączona z targami sprawiła, że Necez został szczęśliwym posiadaczem dojrzałego kiwi.
Chłopak uszczęśliwiony znalezionym kamykiem wdrapał się na jedno z niewielu drzew zacieniających bazar, i przypatrując się zaaferowanym ludziom się na nim znajdującym, zaczął soczystą konsumcję. Najwyraźniej czegoś wypatrywał...

- Poprosze ten sztylet i te dwa wisiorki... - powiedziala powaznie do sprzedawcy, jej wzrok byl powazny jak nigdy wczensiej bylo widac, ze nie zamierza sie z nim cackac. Po uzyskaniu tego jej twarz przybrala pogodny i radosny wyraz poczym dziewczyna zaplacila i odeszla.

Noelle spojrzała na dziewczyne
- Hmm chyba powinnam mieć - zaczęła przeszukiwać torebke, po chwili wyciągnęła z niej zapalniczke - Proszę

- Dzięki. - rzuciła w stronę dziewczyny. - Jestes Filth, a Ty?

- Noelle Flame, miło mi cię poznać - odpowiedziała z uśmiechem

Filth paliła przy obcej dziewczynie. Stała i po chwili sięgnęła do kieszeni. Wyciągnęła paczkę papierosów.
- Chcesz?- zapytała..- Skoro masz zapalniczkę, to podejrzewam, że nie odmówisz.- powiedziała i uśmiechnęła się.- Co tu robisz?- zapytała po jakimś czasie.

-Dzięki - Noelle wzięła jednego papierosa, po czym go zapaliła
- Szukam sukienki na występ - odpowiedziała na pytanie dziewczyny - A ty co tu robisz?

-Przechadzam się..- powiedziała- w zasadzie to nic szczególnego.- dodała. Po chwili zorientowała się, że papieros się kończy. Wyciągnęła drugiego.
- Pozwolisz?- powiedziała i odpaliła swojego od papierosa Noelle.
- Skąd jesteś? - zapytała, wydmuchując dym w powietrze.

- Właściwie to stąd, kiedyś mieszkałam na przedmieściach, a od dwóch lat mieszkam w centrum - powiedziała kończąc papierosa, po czym rzuciła go na ziemie i przydeptała - A ty pochodzisz stąd, czy może jesteś przejazdem?

- Właściwie, to prowadzę "podróżne" życie. W każdej chwili mogę wyjechać, ale postanowiłam szkolić się na rewolwerowca.- odpowiedziała, wyciągają paczkę, by znów poczęstować. - Występujesz gdzieś? Podejrzewam, że lubisz taniec...- powiedziała- To Twoja pasja?

- Pasja to mało powiedziane to całe moje życie, występuje głównie w barach albo czasem na jakimś festynie - odpowiedziała - Szkolisz się na rewolwerowca? Ciekawe, sama kiedyś chciałam tego spróbować, ale nie bardzo radze sobie z bronią palną

- Widać lepiej się czujesz w tańcu. Myślę, że z bronią mi do twarzy : )- odpowiedziała z uśmieszkiem. - Taniec.. Hm... - zastanawiała się przez chwilę.. - ja chyba nie mam takiej pasji..- dodała.