Bazar

Kouhei obserwowała postacie spod przymrużonych powiek, bawiąc się zapięciem kabury od sztyletu. Nie skupiała się na konkretnej osobie, raczej lustrowała wszystkie wzrokiem typowym dla drobnego złodziejaszka i dziewczyny wychowanej przez samą siebie. Z sarkastycznym wyrazem twarzy obserwowała chłopaka i dwie rozmawiające dziewczyny.

Filth obserwowała każdą postać z osobna. Zdziwił ją fakt, że nieznajomy zaczął iść w ich stronę. Zaczęła suzkać czegoś w kieszeniach. "no, tak... Wszystkie wypaliłam"- pomyślała, żałując, że nie kupiła nowej paczki papierosów.

Sabatel odgarnął jednym ruchem płaszcz i przejechał palcami po jednym z rewolwerów.
„coś mi się zdaje że może być ciekawie” pomyślał przyspieszając kroku. Jego lewa ręka zwisała spokojnie a prawą oparł na rękojeści swojego rewolweru. Miał nadzieje ze dziś nie Bedze musiał ich użyć.

Filth obserwowała ruch dłoni chlopaka. Gdy tylko zobaczyła, gdzie się jedna z nich znajduje, do razu sięgnęła po sztylet. Trzymałą go, zastanawiając się, dlaczego miałaby go używać, nie robiąc niczego złego.

Gdy Sabatel znalazł się na tyle blisko by go usłyszano rzekł swym spokojnym głosem
- Witam czy wiedzą panie gdzie znajdę stoiska z Bronia i żywnością? Dalej miał opartą rękę na rękojeści rewolweru lecz widać było że nie ma zamiaru go użyć.
- Czemu trzymasz ten nóż? Masz zamiar go użyć? Zapytał patrząc na nóż.

- Nie, trzymam odruchowo.- odowiedziała z szyderczym uśmieszkiem. Nie myślała, że ktoś może ją zauważyć, że trzma sztylet.
- Są chyba w lewej części bazaru.- powiedziała. Schowała rękę do kieszeni. Zaczęła dotykać wszystkiego, co tam miała. Znalazła zapalniczkę Noelle. Podała ją dziewczynie, by ją jej oddać.

-Tak też myślałem. Można wiedzieć co panie tu porabiają? Zapytał po czym wziął i zasłonił płaszczem kaburę z rewolwerem i wyciągną dłoń w stronę dziewczyn mówiąc
- Przepraszam za moje maniery nazywam się Sabatel.

Kouhei uśmiechnęła się pod nosem, wstała i podeszła do małego zgromadzenia przyszłych rewolwerowców.
- Niebezpiecznie jest wyciągać broni w środku miasta - mruknęła chłodno, zwracając się do chłopaka - Nie chcecie chyba mieć kłopotów...

- Kłopoty ależ skąd. Widzę że przyuczacie się dopiero do bycia prawdziwymi rewolwerowcami drogie panie. Oznajmił po czym posłał im spokojne spojrzenie. Przez chwile wpatrywał się w niebo a następnie skierował wzrok na rozmówczynie. „Wydaja się być miłymi ludźmi ale czy tak jest na prawdę” zadał sobie pytanie w myślach nie spuszczając oczu z dziewczyn.

Kouhei spojrzała na nieznajomego z rozbawieniem.
- Ty też nie wyglądasz jak prawdziwy rewolwerowiec - powiedziała chłodno, odwracając wzrok na jeden ze straganów. Podniosła lekko rękę, aby osłonić oczy przed słońcem, a żelazny kastet z kolcami załysnął złowieszczo. Widać było, że dziewczyna nie należy do zbyt przyjaźnie nastawionych do innych ludzi poza sobą.

- I kto tu chce mieć kłopoty? Zapytał spoglądając na dziewczynę i na jej kastet z lekkim rozbawieniem po czym odwrócił się do jej dawnej rozmówczyni i zapytał
- czy panie się gdzieś jeszcze wybierają po tym bazarze?

- Ja tylko jestem przezorna, nie manifestuję swojej profesji - uśmiechnęła się ironicznie Kouhei, po czym wróciła do obserwacji straganów. Właśnie przypomniała sobie, że miała kupić coś ważnego...

- Hm, szczerze mówiąc, ja nie mam planów na dzisiaj. - odpowiedziała, dokłądnie obserwując dziewczynę, która podeszła.- Ja niczego nigdy nie planuję.- odpowiedziała.
- Kim jesteś? Nawet się nie przedstawiłaś- powiedziała do obcej dziewczyny. Po chwili przeniosła z powrtotem wzrok na Sabatela.
- A więc jesteś rewolwerowcem... hm.. - zamyśliła się.

- Nikt nie pytał mnie o imię, więc po co miałam się przedstawiać? - Kouhei wzruszyła ramionami, spoglądając na dziewczynę ze spokojem - Ale skoro Ci zależy...Jestem Kouhei Iris, nikt szczególny. Wątpię, żebyście wcześniej cokolwiek o mnie słyszeli.

- Miło was obie poznać mam nadzieje że się jeszcze kiedyś spotkamy w tym lub innym świecie. Oznajmił Sabatel po czym zamyślił się i dodał
- Zgadza się jestem rewolwerowcem.

Kouhei kiwnęła głową, po czym podeszła do najbliższego straganu i zaczęła oglądać srebrne sztylety.
- Ostatnio zrobiło się sporo rewolwerowców - zauważyła, podnosząc lekki, maleńki sztylecik do rzucania - Ciekawe, czy ktoś znajdzie dla siebie ka-tet.

Sabatel uśmiechnął się lekko i rzekł
- Widzisz pani ja nie szukam kat-tet. Lubię przebywać sam. Odwrócił się plecami i odchodząc dodał
- Idę do rzemieślników. Jak będziecie chciały czegoś potrzebowały to służę pomocą. Po tych słowach ruszył w tłom.

Kouhei zignorowała słowa mężczyzny, skupiając się na drobnym sztyleciku, który ważyła w dłoni. Ona także nie potrzebowała większego towarzystwa, wolała pozostać sama.

-

Po dłuższej chwili dziewczyna odwróciła się i odeszła.

- Hm, najwyraźniej do zobaczenia- odpowiedziała krótko.- Wybacz, Noelle. Muszę kupić papierosy.- powiedziała z uśmieskziem- Chyba nie wyjdę z nałogu- dodała. Pozostawiając tancerkę samą, poszła do stoiska z tytoniem i kupiła 2 paczki i zapalniczkę. Niedługo po kupnie otworzyła jedną paczkę i wyciągnęła jednego papierosa. Zapaliła go. "Dziwne otoczenie"- pomyślała, wciągając dym do płuc i wydmuchując.
Rusyzła w stronę dzielnicy rzemiślników. Na pożegnanie pomachała tancerce i wyszła .
<z tematu>

-Więc do zobaczenia - powiedziała cicho po tym jak Filth poszła, po czym Noelle wróciła do poszukiwań sukienki. Po dłuższym szukaniu znalzała to czego szukała, później skierowała się gdzie ją oczy poniosły